4 Obserwatorzy
3 Obserwuję
apolonia

apolonia

Bibliotekarka, czytelniczka, chaos, bałagan.

Wilkie Collins "Kamień Księżycowy"

Czytam i tymczasem przyjęte zostały pewne oświadczyny. 

 

"Nie jestem artystą fotografikiem. Jestem robotnikiem fotografii zapierdalającym fizycznie, z ciężką torbą, po ulicy."
13 wojen i jedna. Prawdziwa historia reportera wojennego - Andrzej Niziołek, Krzysztof Miller

Krzysztof Miller 13 wojen i jedna, s. 244

Janusowy kamień - Elly Griffiths, Dorota Dziewońska

To był impulsywny wybór lektury w bibliotece – padał deszcz, byłam głodna i chciałam coś z morderstwem. Archeologia sądowa w Norfolk wydała mi się akuratnym wyborem na to konkretne popołudnie. Co prawda „Janusowy kamień” to drugi tom serii, ale człowiek się przyzwyczaił do zaburzonej chronologii wydawniczej kryminałów. Niestety bardzo szybko zaczęłam podejrzewać, że może to być jedna z tych książek, gdzie szybko znielubię głównych bohaterów, a intryga kryminalna będzie mi całkiem obojętna. Przeczytałam całość, z nikłą nadzieją na nagły skok czytelniczej przyjemności. Nic takiego nie nastąpiło.

Detektywistyczne obowiązki dzielą w „Janusowym kamieniu” doktor Ruth Galloway i inspektor Harry Nelson. Oboje wydali mi się równie antypatyczni. Łączy ich więcej niż zawodowe stosunki, dobrze się zatem dobrali z tym swoim marudzeniem na wszystkich dookoła. Odebrałam ich jako nieciekawych bohaterów, którzy mogli by wzbudzić moje zainteresowanie jedynie w przypadku zapadnięcia się w mokradła z skutkiem śmiertelnym.

Fabuła oscyluje wokół trupa drugiej świeżości. Na placu budowy archeolodzy natrafiają na dekapitowany szkielet z lat 50 XX wieku. Identyfikacja kości mogłaby pójść nieco szybciej, a przynajmniej nieco szybciej powinny zostać wydane pewne rozkazy. Rozumiem - te wszystkie badania DNA, pobieranie, porównywanie próbek tanie nie jest -, jednakże prowadzenie śledztwa opierając się na mętnych przypuszczeniach co do tożsamości ofiary było sporo na wyrost. Jasne, trzeba trochę poczekać na wyniki, te się jednak później przydadzą w sądzie. Żeby nie było nudno doktor Ruth musi przez całą powieść czuć się zagrożona, zwykle dramat ujawniał się na końcu rozdziału. Zgodnie z moimi podejrzeniami intencje szwarccharakteru co do potrzeby psychologicznego molestowania archeolożki były mało przekonujące. Ileż to morderców pochopnie zaczyna polowanie na książkowego detektywa ryzykując tym samym zdemaskowanie?